Archiwum październik 2014


paź 18 2014 NĘDZE NOWE cz.1
 NĘDZE NOWE 
Opowieść w trzech częściach z morałem
o tym jak fornal, szaman i zła kobieta osadą rządzili.

Występują:
1. Wiesław Tępogłów: zarządca, chytrus i sknera
2. Grażyna Złośliwa–Marchewka: właścicielka owczarni, zła kobieta
3. Zbigniew Moczyogon: szaman, inteligent
4. Jurek Ogórek: parobek w owczarni, pijak
5. Tomasz Gadzina: fornal zarządcy, arogant i złodziej

oraz Mikołaj Gazda,
a także owce, koźlęta oraz lud miejscowy – cichy i skryty,
który nigdy nie wiadomo, co myśli.


Część 1 – Życie codzienne i powrót Mikołaja Gazdy

Za trzema górami i trzema lasami była sobie osada Nędze Nowe. Wyglądała tak nędznie, jakby się czas w niej zatrzymał przynajmniej 50 lat wcześniej niż w okolicznych siołach. Nad osadą panował zarządca Wiesław Tępogłów, człowiek postury potężnej, mierzący blisko 2 metry wzrostu. Jednak był on ciągle w rozjazdach, i jak sam to mówił, z poselstwami jeździł. Złośliwi ludzie gadali, że na tych podróżach niezłej fortuny się dorobił, ponieważ brał od Starosty dukata za każdy kilometr.

Zarządca był przy tym człowiekiem skrajnie skąpym i chytrym. Kiedy wyjeżdżał zabraniał palić w piecach w Dworzysku, a ludziom tylko podwyższał podatki. W jego zastępstwie w osadzie panował Tomasz Gadzina, którego lud nienawidził za chciwość i złodziejstwo. Za podpis pod pismem kazał sobie płacić osobno do prywatnej kieszeni, a było tak wiele razy, że dukata od kogoś przyjął, a pismo oddalił.

Nad duszami żywych i duchami zmarłych pieczę sprawował szaman Zbigniew MoczyogonLud go nie lubił. Głównie dlatego, że większość czasu spędzał w Wielkiej Osadzie pod Górą, gdzie żył z ludźmi innego plemienia. Szaman Moczyogon niewiele jednak sobie z tego robił, ponieważ uważał się za kogoś szlachetniej urodzonego. Głos ludu znaczył dla niego niewiele więcej od beczenia owiec i meczenia koźląt, które większość swego żywota spędzało zastraszone w owczarni Grażyny Złośliwej-Marchewki.

Grażyna Złośliwa-Marchewka była właścicielką owczarni i złą kobietą. Większość mieszkańców się jej po prostu bała. Usposobienie miała złośliwe i gwałtowne, połączone z wybitną inteligencją. W owczarni zatrudniała ona parobka, który zajmował się owcami i koźlętami. Jurek Ogórek był przez nią bardzo lubiany, ponieważ wyręczał ją w opiece nad owczarnią, do której większość mieszkańców oddawało swoje owce i koźlęta.

Parobek Ogórek był człowiekiem dobrym, o ile nie wypił. A niestety wypić lubił. Od wielu lat nikt nie widział go trzeźwego. Wiele owiec było poturbowanych i zastraszonych jego gwałtownym zachowaniem. 

Pewnego dnia do osady wrócił Mikołaj Gazda i osiadł w swojej chałupie na wzgórzu. Od razu ożyły plotki, że jest synem prawowitego dziedzica, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Podobno w Dworzysku są na to listy, z których wynika, że Wiesław Tępogłów był przed laty tylko fornalem prawowitego Zarządcy. Kiedy Zarządca zniknął, to on podstępem na urząd się wepchnął. Jednak każdą próbę wyjaśnienia tych spraw Tępogłów ucinał w zarodku i zabraniał robienia wieców w osadzie.

Sytuacja nabrała tempa, kiedy Mikołaj Gazda otworzył szkołę skakania dla koźląt. Szczególnie zabolało to Grażynę Złośliwą-Marchewkę, ponieważ owce i koźlęta chętniej chodziły do Gazdy skakać niż przebywać pod opieką pijanego parobka. Zła Kobieta poprzysięgła zemstę i uknuła podstępny plan pozbawienia się Mikołaja Gazdy. Jednak na przekór jej zamiarom stanęły nieprzewidziane okoliczności...


Część 2 – Metody złej kobiety

Grażyna Złośliwa-Marchewka wymyśliła plan, według którego parobek będzie prowadził szkołę turlania się po łące dla owiec i koźląt w godzinach, kiedy odbywały się zajęcia w szkole skakania Mikołaja Gazdy. Każda owca i każde koźlę, które nie będzie uczestniczyło w zajęciach prowadzonych przez jej parobka Jurka Ogórka miało mieć ograniczony dostęp do trawy i siana. 

Jej plan został jednak pokrzyżowany w zupełnie nieprzewidziany sposób. W dzień odświętny w okolicznym siole odbywał się redyk połączony z odpustem. Pech chciał, że jej Parobek będąc tam, spił się do nieprzytomności. Pogubił swoje owce, a ganiał za obcym. Na koniec zanieczyścił się, leżąc opodal stołu, przy którym przebywał wysoki urzędnik starosty. Parobka pochwyciła straż książęca, wychłostała i wrzuciła na dołek. Co prawda Grażyna Złośliwa-Marchewka przyjechała go wykupić, to nie udało się jej już sprawy wyciszyć.

Co gorsza lud w Nędzach Nowych domagał się wychłostania parobka i wygnania precz za osadę. Grażyna Złośliwa-Marchewka warknęła na przedstawicieli ludu tak ostro, że zawinęli się na miejscu i poszli. Jednak w osadzie dalej wrzało. Dlatego ze sprawą do niej udał się sam Zarządca Tępogłów. Wrócił on właśnie z posłowania w obcych krajach, ze względu na zbliżający się termin corocznego wiecu.

- Słuchaj no, Zła Kobieto - powiedział do niej - zbliża się wiec, a ludzie się buntują. Daj nam wychłostać twego parobka i za osadę precz wygnać. Zróbmy tak, bo jeszcze przeciw nam wystąpią.
- Odczep się Wiesiekpowiedziała Grażyna Złośliwa-Marchewka. Parobek jest mój i tylko mój. To moja sprawa, co z nim zrobię. Nie mogę pozwolić go ukarać, bo jutro przyjdą ludzie ukarać także mnie. Nie ustąpię ani kroku. Poza tym wiesz dobrze – ciągnęła - że poparcie ludu masz, ze względu na Moczyogona, który ludzi złymi duchami straszy, jeśli przeciwko tobie wystąpią. Wiesz też dobrze, że to ja załatwiłam ci względy u Moczyogona, które jednak możesz stracić.

Zarządca Tępogłów wiedział dobrze, że jest tak, jak mówi Zła Kobieta. Wiedział też, że lud coraz mniej się go boi i coraz częściej ośmiela się go krytykować. Obawiał się stracić poparcie Moczyogona, więc zostawił w spokoju Grażynę Złośliwą-Marchewkę.

Zły nastrój Zarządcy pogorszył się jeszcze bardziej, kiedy wrócił do Dworzyska. Jego fornal,Tomasz Gadzina, zaczął robić mu pretensje, że przed corocznym wiecem zamiast o przychylność ludu zabiegać, w obce kraje jeździ. Coraz częściej w osadzie słychać było głosy, że prawowitym Zarządcą jest Mikołaj Gazda, a nawet, że Wiesław Tępogłów powinien zostać wygnany. Doszło do tego, że ktoś odważył się napisać na ścianie Dworzyska „Tępogłów to ZBUJ”.

Coraz ciężej było to wszystko znieść niemłodemu już Tępogłowowi. Dlatego zawezwał do siebie na spotkanie Złośliwą-Marchewkę i Tomasza Gadzinę. Powiedział do nich w ten sposób:
- Nie jestem już młody i stać mnie, żeby żyć sobie gdzieś indziej. Nie wygnają mnie, bo wcześniej zdążę samemu wyjechać. Ale wam nie darują. Dlatego radzę wam, żebyście tak przygotowali coroczny wiec, żebym to ja wygrał. Inaczej marny wasz los.

Strach padł na Złą Kobietę i Tomasza Gadzinę. Ustali, że zbiorą owce, koźlęta i ich właścicieli. Opowiedzą im, że jak Zarządca odejdzie, to Mikołaj Gazda każe owczarnię zamknąć, a połowę ludu każe z osady precz wygnać. Ustalili też, że trzeba napisać fałszywe donosy na Mikołaja Gazdę, w których oskarży się go o pijaństwo oraz złą opiekę nad owcami i koźlętami.

Tak się Gadzina i Złośliwa-Marchewka zapamiętali w swoich wywodach, że zaczęli oskarżać Mikołaja Gazdę nie tylko o grzechy parobka, ale także o swoje własne: nepotyzm, złodziejstwo, złe traktowanie ludu oraz ich owiec i koźląt. Nie spostrzegli się, że nad ich głowami gromadzą się czarne chmury, których było coraz więcej i więcej...


Część 3 – Sąd nad parobkiem, fornalem i złą kobietą

Czas corocznego wiecu nadszedł bardzo szybko. W ostatniej chwili Zarządca Tępogłów próbował jeszcze zapanować nad sytuacją wprowadzając specjalnych komisarzy, którzy mieli niby pilnować porządku, a tak naprawdę zastraszyć ludność osady. Pomysł jednak nie wypalił i lud postanowił obalić władzę Tępogłowa.

Na corocznym wiecu w pierwszej kolejności odbył się sąd nad parobkiem. Jurek Ogórek został wychłostany i wygnany poza osadę. Podobny los spotkał fornala Tomasza Gadzinę, ale wcześniej cały jego majątek ludzie policzyli i rozdali pomiędzy najbardziej potrzebujących. Nie mogli się nadziwić, że tyle zgromadził on dóbr. Zrozumieli też, że wszystko, co miał, to podstępem wyłudził lub zabrał im przez te wszystkie lata.

Kiedy lud ruszył na byłego zarządcę Wiesława Tępogłowa, okazało się, że nie ma go już w Nędzach Nowych. Korzystając z zamieszania uciekł chyłkiem, zostawiając Dworzysko i otwarty kufer, z którego w pośpiechu wybrał tylko największe kosztowności. Nie zabrał jednak z kufra listów, z których wynikało, że prawowitym Zarządcą jest Mikołaj Gazda, a Wiesław Tępogłów był tylko fornalem, który podstępem zdobył urząd i pieniądze.

Mikołaj Gazda rozpoczął rządy od sprawiedliwych sądów nad Grażyną Złośliwą-Marchewką. Zgodnie z wolą ludu, kazał Złą Kobietę związać i rzucić między koźlęta i owce. Tłocząc się jedno przez drugie wygryzły jej one całe włosy z głowy. Następnie haniebnie łysą wypędzono ją z Nędzy Nowych w stronę Wielkiej Osady pod Górą. Czekała tam na nią już straż książęca i mało przytulny lokal w dolnych częściach Ponurego Zamczyska. Co do dalszych losów szamana Moczyogona kroniki milczą. Legendy głoszą, że zrozumiał swoje błędy i w samotności spędził resztę żywota na poście i medytacji.

Minęły lata i Nędze Nowe nie są już nowe, a w ogóle już nie są nędzne, ponieważ rozwinęły się bardzo. Lud się wzbogacił i dobrze mu się wiedzie. Podobno zmieniono też nazwę, na bardziej odpowiednią.

Tak to się kończą rządy ludzi złych i chytrych, których pycha i chciwość jest większa nawet niż ich przebiegłość. Miną lata, a o Wiesławie TępogłowieTomaszu Gadzinie, parobku Ogórku i Złej Kobiecie będą ludzie tylko bajki pisać. Nikt o nich nawet nie będzie chciał pamiętać.


KONIEC